cogito48 cogito48
132
BLOG

Odkurzanie staroświeckiego tryptyku (3)

cogito48 cogito48 Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

I tak doszliśmy do trzeciego członu hasła, czyli Ojczyzny. Słowo o tyle szczególne, że pochodzi  od rzeczownika ojciec, ale jest rodzaju żeńskiego. A więc ma ojczyzna coś wspólnego i z ojcem i z matką, zatem z rodziną. Jednak dla szczególnego stosunku istniejącego pomiędzy jednostką a tą szeroko pojmowaną rodziną używamy słowa o łacińskim, a nie słowiańskim rodowodzie – patriotyzm.

Rodzina to wspólnota, stąd w którymś momencie historii zaczęto naszą narodową wspólnotę nazywać Rzeczpospolitą. Komuniści, o dziwo, pozostawili samo słowo w spokoju, dodając mu jedynie przymiotnik ludowy. Choć może wcale nie "o dziwo" – gdyby administrowany przez siebie kraj nazwali Polską Republiką Ludową, przypominałoby to zbyt wyraziście z czyjego nadania tę administrację sprawują.

Ojczyzna i rodzina mają wiele cech wspólnych. Po pierwsze ich członkiem nie zostaje się z własnego wyboru, więc nie można ich traktować tak, jak np. klubu czy stowarzyszenia. Po drugie, skoro członkowstwo nie jest kwestią wyboru, nie można też zeń zrezygnować. Można się oczywiście z rodziną pokłócić, można zerwać wszelkie kontakty, zmienić nazwisko – ale matka na zawsze pozostanie matką, siostra siostrą, czego praktyczny wyraz znajdziemy w prawie rodzinnym czy spadkowym. Na Rzeczpospolitą możemy się obrazić i zrzec się polskiego obywatelstwa, wyjechać dokądkolwiek i otrzymać tam nowy paszport. Nie zmieni to faktu, że Polska pozostanie naszym ojczystym krajem, a polski ojczystym językiem, nawet jeśli po jakimś czasie zaczniemy go trochę kaleczyć. A po trzecie – z faktu bycia członkiem obydwu wspólnot wynikają zarówno prawa jak i zobowiązania.

Pewnie te ostatnie sprawiają, że we współczesnym świecie, niestety także w Polsce, ani wspólnota rodzinna ani narodowa nie mają dobrej prasy. Jakoś wolimy mówić o naszych prawach niż o powinnościach. Rodzina w mediach częściej jest zatem przedstawiana jako krępujące jednostkę siedlisko toksycznych relacji, przemocy czy nawet patologii niż jako dobrze funkcjonująca wspólnota właśnie, w której jeden drugiego brzemiona nosi.

Ze wspólnotą narodową jest jeszcze gorzej. Dla inżynierów dusz spod znaku niepamięci, tolerastii i nowoczesności (cokolwiek by ona oznaczała) słowo naród jest podejrzane, że już nie wspomnę o przymiotniku narodowy. Wystarczy zajrzeć do Gazety Wyborczej i poczytać co "w tym temacie" mają do powiedzenia jej prominentni współpracownicy. Aż dziw, że nie protestowali, kiedy zbudowany na Euro 2012  stadion w Warszawie nazywano Narodowym, a nie Kolorowym czy Tęczowym.

W tym medialnym zgiełku ginie również sens słowa patriotyzm. Dziś, na szczęście, nie musimy za ojczyznę oddawać życia, co nie znaczy by cnota patriotyzmu była czymś anachronicznym. Patriotyzm to gotowość służby – tak, właśnie służby – ojczyźnie. Służyć jej można przede wszystkim swoimi talentami, doświadczeniem i własnym przykładem. Nawet jeśli gdzie indziej lepiej płacą, czy praca spokojniejsza. Jak Gabriel Narutowicz czy Ignacy Paderewski u zarania II Rzeczypospolitej, ale przecież nie oni jedni. Dzięki tak rozumianemu patriotyzmowi, w dwudziestoleciu międzywojennym udało się zbudować niezbędne instytucje suwerennego państwa, port w Gdyni, COP (Centralny Okręg Przemysłowy), tzw. magistralę węglową łączącą zagłębie węglowe z portem w Gdyni, odpierając "po drodze" militarną agresję ze wschodu.

Na tym tle dorobek III Rzeczypospolitej (też już dwudziestoletni) wygląda dość mizernie. I trzeba sobie jasno powiedzieć – to nie tylko wina rządzących, ale i rządzonych. Brak autostrad to nie tylko nieudolność premierów czy ministrów, ale też odziedziczona po poprzednim systemie skłonność do traktowania państwowego czy samorządowego nie w kategoriach dobra wspólnego, lecz raczej niczyjego. A jak coś jest niczyje, to kto pierwszy ten lepszy i byle więcej wyszarpać.

Widać więc gołym okiem, że hasło "Bóg – Honor – Ojczyzna" przyświecające wychowaniu tamtego i następnego pokolenia znacznie lepiej przysłużyło się narodowej wspólnocie niż idea społeczeństwa wyłącznie obywatelskiego. Świadomy obywatel będzie wprawdzie przestrzegał prawa i płacił podatki, ale nie będzie skłonny do rezygnowania z czegokolwiek dla ojczyzny. Po prostu nie rozumie tego pojęcia, tym bardziej że za pośrednictwem mediów realizowane jest zgoła inne hasło: "Seks, kasa, globalna wioska".

Zdecydowanie opowiadam się za Ojczyzną, nawet tą rządzoną przez Tuska i jego ministrów, których przecież można w wyborach zmienić. Rządzących globalną wioską zmienić znacznie trudniej, bo nawet gdy serwują nam ACTA, ich twarze i nazwiska pozostają w ukryciu.

cogito48
O mnie cogito48

Cogito ergo sum - dlatego nie przepadam za salonami

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości