cogito48 cogito48
284
BLOG

Czy Dyzma może dziś dzielić Polaków?

cogito48 cogito48 Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Gdybym zapytał kto dzisiaj dzieli Polaków, stali bywalcy czerskiej agory natychmiast gromko zakrzyknęliby: Kaczyński!
Natomiast na pytanie co naprawdę dzieli dziś Polaków, moja odpowiedź brzmi: II Rzeczpospolita, czy jeśli ktoś woli, przedwojenna Polska.
Jak to, zdziwi się wielu, jak coś sprzed 70 z górą lat może dzielić ludzi, z których większość – z piszącym te słowa włącznie – tych czasów nie pamięta, bo urodziła się już po II wojnie światowej?
Postaram się to pokrótce wyjaśnić. Naszą wiedzę o tamtych czasach czerpiemy z trzech źródeł, z których najważniejsze są dwa ostatnie. Źródło pierwsze to nasza wiedza historyczna, ale z tą jak wiadomo nie jest w narodzie najlepiej. Drugie to przekaz rodzinny, trzecie zaś to nasze doświadczenie kulturalne, czyli głównie przeczytane książki, obejrzane filmy, ale także dotycząca tego okresu publicystyka.
Przekaz rodzinny może być, z grubsza biorąc, dwojaki. Nasi rodzice lub dziadkowie mogli uważać II Rzeczpospolitą za swój kraj, którego w razie potrzeby się broni, do ofiary życia włącznie. Dali temu dobitny wyraz najpierw podczas wojny polsko-bolszewickiej, a potem podczas II wojny światowej.
Mogli wszakże uważać Polskę za kraj im obojętny lub obcy, bo etnicznie lub ideowo nie czuli się z nim związani. Ci czasem też uczestniczyli w wojnie polsko-bolszewickiej, tylko że nie zawsze po właściwej stronie. Jeżeli nie wyjechali do swej ideowej ojczyzny, to czasem w przedwojennej Polsce lądowali w więzieniu. Żaden kraj nie lubi bowiem, gdy jego obywatele kwestionują sens jego niepodległego bytu i optują za przyłączeniem go do innego państwa, a kraj dopiero co odrodzony po ponad stu latach niebytu ma prawo nie lubić tego szczególnie.
Przyjęcie jednej z tych dwóch, tak odmiennych narracji, decyduje o naszym podejściu do wszystkiego, co wydarzyło się potem. Dla zwolenników pierwszej, Armia Czerwona była kolejną armią okupacyjną, dla drugiej – wyzwolicielką. Państwo utworzone przez Stalina nie było dla pierwszych państwem polskim, tylko – pomimo słowa Polska w nazwie – sowieckim. Inaczej niż dla zwolenników drugiej narracji, którą przez cały okres powojenny trzeba było legitymizować.
Zadanie z pozoru było niełatwe, bo jak tu wykazać, że Polska sowiecka jest lepsza od Polski polskiej? Trzeba więc było tę drugą przedstawić w takim świetle, by ludzie uznali, że nie została zlikwidowana przez Stalina przy współpracy zachodnich aliantów, tylko zniknęła z mapy niejako na własne życzenie i nie ma specjalnie czego żałować. Do pracy tej zaprzęgnięto nie tylko aparat terroru, ale przede wszystkim zastępy twórców – pisarzy, filmowców i publicystów, niektórych bardzo zdolnych. To w tamtym czasie wprasowano w znaczną część polskich mózgów taki obraz przedwojennych elit, jaki przedstawia znacznie już późniejsza ekranizacja Kariery Nikodema Dyzmy – z genialną skądinąd rolą Romana Wilhelmiego.
Z większym lub mniejszym natężeniem, praca ta trwała przez cały okres PRL-u. Niestety, po jego transformacji w III RP, trwa nadal, a to za sprawą drugiej z przedstawionych na wstępie narracji – tym razem w wydaniu urbanowsko-michnikowskim, z Kiszczakiem jako wzorem cnót obywatelskich. Jeżeli to sobie uświadomimy, to przestanie nas dziwić, że tylu z nas uważa iż Jaruzelski był mężem opatrznościowym, Kukliński zdrajcą, "żołnierze wyklęci" żądnymi komunistycznej krwi szaleńcami, a pomniki ku czci Armii Czerwonej powinny nadal zdobić Warszawę i inne polskie miasta. Przestaną nas irytować sąsiedzi czy znajomi, którym jest wszystko jedno, czy ich ulica nosi imię generała Świerczewskiego czy rotmistrza Pileckiego.
Daleki jestem od idealizowania przedwojennej Polski, czy jej politycznych elit. Ale złości mnie, gdy do procederu jej flekowania, przyłączają się autorzy, których trudno posądzać o sympatie rodem z KPP czy PPR. Piotr Zychowicz, ogarnięty młodzieńczym zapałem odbrązawiania naszej historii i pisania jej alternatywnych wersji, być może nie wie co czyni, ale już Rafał Ziemkiewicz, zapraszający go do swej radiowej audycji, powinien. Skutki wieloletniego dyzmowania obrazu II RP przedstawiłem powyżej, więc Panowie, nie przykładajcie do tego ręki!
cogito48
O mnie cogito48

Cogito ergo sum - dlatego nie przepadam za salonami

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo